Poseł króla duńskiego Fryderyka IV, niejaki Just von Juel w roku 1711 podróżował z Rosji (gdzie go akredytowano) przez Podole, Wołyń, Małopolskę i Mazowsze do Gdańska. W Tarnopolu oglądał jednostki należące do pułku hetmana wielkiego koronnego Adama Mikołaja Sieniawskiego. Polskie chorągwie opisał następująco:
"Zwyczajnie tak polska, jak i litewska chorągiew składa się ze stu ludzi; dowodzi nią oficer nazywany rotmistrzem; osoby zaliczające się do składu chorągwi są panami szlachcicami. Zowią ich towarzyszami. Każdy z towarzyszów posiada przy sobie konnych pachołków, w liczbie 10-20, a nawet do 30 ludzi (sic!). Wszyscy ci pachołkowie zaliczają się do komendy chorągwi i należą również do stanu uprzywilejowanego (...).
Co do uzbrojenia różnią się towarzysze tym od swoich ludzi, że pistolety trzymają w olstrach na przodzie siodła według zwyczaju i w Danii przyjętego, kiedy ostatni noszą je na prawym biodrze, w szczególnego rodzaju futerałach ukryte".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz