Pojedynek na kopie w Rzeczpospolitej Obojga Narodów nie był raczej zjawiskiem zbyt częstym. W większości opracowań podaje się zwykle przykład z roku 1607, kiedy to dwaj zwaśnieni husarze Piotr Łaszcz i Joachim Ślaski mieli pojedynkować się w ten sposób, co skończyło się śmiercią Ślaskiego.
Z czasów Stefana Batorego pochodzi inny dowód na to, że ówcześni polscy żołnierze ćwiczyli się w używaniu kopii nie tylko poprzez gonitwę do pierścienia (o czym wspomina często ksiądz Starowolski w swoich pismach moralizatorskich).
"P. Jordan z p. Pękosławskim, rotmistrze, przy towarzyskiej biesiadzie ze sobą będąc, zamówili się z malutkiej przyczyny. Jordan owego na kopią powabił i nazajutrz raniutko cedułę posłał aby wyjechał. Wyjechali obydwa jako do potrzeby przed miasto, posłał Król wskok do nich, p. Kanclerz i p. Wileński rozwodząc to, i Węgrowie też skoczyli między nich".
Jest jeszcze popisówka z 1683 roku ;)
OdpowiedzUsuńhttp://kadrinazi.blogspot.com/2011/01/aby-byo-z-honorem-narodu-naszego.html
Fajne :)
OdpowiedzUsuńNajslynniejszy moze to pojedynek to w czasie rozrob ktore Zborowscy odwalali w Krakowie, miedzy Chorwatem, po husarsku, z czeladzi Teczynskiego i dworzaninem Zborowskiego, Mszczonowskim (ciekawe czy z Mszczonowa u nas na Mazowszu), czasy krola Henia Walezego:
OdpowiedzUsuńKopia Samuela Zborowskiego nosiła napis, iż ktoby życzył spotkać się, temu ona na skruszenie za zdrowie królewskie służyć będzie. Zdarzyło się, że niejaki Jonasz, rodem Chorwata sługa Jana Tęczyńskiego kasztelana wojnickiego, przechodząc już o samem zmroku, wyrwał kopię Samuela i wziął z sobą, zapowiadając, iż się potykać ma ochotę. Zborowski w przekonaniu, że Tęczyński dla okazania mu pogardy wysłał cudzoziemca sługę swego, wyznaczył do walki także sługę Moszczyńskiego, sam zaś przez poufałych na osobiste spotkanie wyzwał Tęczyńskiego. Tęczyński dał odpowiedź, że czyn Chorwaty stał się bez woli i nawet wiedzy jego. Nieuspokoił się tem Zborowski, ale w obec króla na posiedzeniu senatu kazał swoim poufałym wznowić wyzwanie. Tęczyński opuścił senat i poszedł nawet z usprawiedliwieniem do Zborowskiego, ale gdy nic nie wskórał, zażądał odwłoki aż sekundanta znajdzie. Tymczasem król po skończonym senacie, schodami do pokojów swoich wracając, zatrzymał się w miejscu, bo widział jak Chorwata z Moszczyńskim już gotowi do boju stali. Natychmiast obadwa przy niezmiernym tłumie ludzi, na rozpuszczonych koniach zwarli się z sobą. Moszczyński przeszył tarczę przeciwnika, lecz bez uszkodzenia jego; Chorwata zaś przebiwszy kuibakę, ugodził Moszczyńskiego w lędźwie, a nieprzestając na tem, dobył z pod kolana pałasza i byłby mu nową zadał ranę,' gdyby Węgrzynów krzykiem, niezostał był powstrzymany. Zborowski gniewem uniesiony, porwał czekan i posunął się ku Chorwacie, aby go zabić, ale znaleźli się tacy, co zapęd jego schamowali.