niedziela, 26 lutego 2012

Trudna rzecz bez pieniędzy wyprawować za Dniepr chorągwie


Stanisław Koniecpolski powiadamia króla Władysława IV w kwietniu 1633 roku o problemach wojska stojącego na Ukrainie. W obliczu zaangażowania polskiej armii na froncie smoleńskim, niewielkie siły kwarciane stojące naprzeciw Abazy Paszy musiały być gwałtownie postawione w stan gotowości.
„(…) Za Dniepr nie wyprawiełem jeszcze żadnej chorągwie, bo nie tylko dawnemu W.K.M. wojsku, ale i tym chorągwiom nowego zaciągu namniejszego dotąd ze skarbu W.K.M. nie dano grosza. A co większa, jako mam wiadomości, że i kwartę tak prawem obwarowaną na moskiewskiego obrócono żołnierza i podatki z tych sam województw do Warszawy wieziono. Zaczym W.K.M.P.m.m. racz uważyć jako trudna rzecz bez pieniędzy nie tylko wyprawować za Dniepr chorągwie, ale je też tu w obozie in disciplina, gdzie z targu żyć muszą, trzymać.(…)”

wtorek, 13 grudnia 2011

Broń strzelecka Policji Państwowej

 Coś z zupełnie innej beczki. Od dawna fascynuje mnie Policja Państwowa, niezwykle ciekawa i barwna formacja czasów II Rzeczypospolitej. Tym razem pozwoliłem sobie zamieścić dwie okładki policyjnego czasopisma "Na posterunku" gdzie dobrze widać typy broni krótkiej używane w P.P.

 Tutaj funkcjonariusz czyszczący rewolwer wz. 30, czyli produkowany w radomskiej Fabryce Broni rewolwer Nagant wz. 1895




 Z kolei na powyższym zdjęciu widać konkurs strzelecki warszawskiego Policyjnego Klubu Sportowego. Tutaj jest o wiele ciekawiej. Pierwszy funkcjonariusz strzela z Lugera P08 (zdaje się, że w wersji "długiej"), drugi z rewolweru wz. 30, a trzeci bodajże z któregoś z automatycznych pistoletów FN.

wtorek, 29 listopada 2011

Obali Tatarzyna zaraz i z chałupą

Długo mnie nie było, ale też pracy miałem sporo. Prawdopodobnie wymusi to na mnie rzadkie pisanie, ale też postaram się, by było ono bardziej treściwe.
 Tym razem ciekawostka z kręgu literatury plebejskiej. Nurt sowizdrzalski w polskiej literaturze wczesnonowożytnej jest słabo zbadany pod kątem tego, jak przedstawia problemy trapiące ówczesne społeczeństwo. A jest niezwykle ciekawym źródłem, bowiem choć to dość zjadliwa satyra, to przecież pochodząca z nizin społecznych, a tym samym pokazująca życie tych warstw, które ponosiły pełne konsekwencje okrucieństwa swoich czasów, a najmniej zostawiły po sobie świadectw.
 Dzisiaj fragment dzieła: Niepospolite ruszenie abo gęsia wojna. Autor anonimowy, podpisał się na swoim dziele jako Jan Dzwonowski Generał Pilziński. Utwór jest krótką satyrą na zniszczenia, których doświadczyła Rzeczpospolita przy okazji wojny chocimskiej (1621), zwłaszcza ze strony zebranego pod Lwowem pospolitego ruszenia, które objadło własny kraj, ale do walki nie zdążyło pójść. Rozmawiają karczmarz i szlachcica (pospolitaka). Ciekawa jest w nim zwłaszcza opinia o cudzoziemskiej piechocie, którą polecam uwadze niestrudzonego badacza autoramentu cudzoziemskiego - Kadrinaziego.
   
           KARCZMARZ
Katże ich wie, mój panie, który z nich cnotliwy, 
Bralić mi i w ogrodzie, darlić mi i śliwy.
Zwłaszcza owi kijacy, obdarta piechota,
Nie masz sam nic dobrego, każdy z nich niecnota.
Tak to kupą, jak bydło, to hultajstwo gnano,
Wierzę, że ich u diabła było nazbierano.
(...)

    KARCZMARZ
(...) Pobrali nam barany, gęsi, kaczki, kury.
Każdy dzień się waliło przez wieś, jako chmury.
Do brogów szturmowali, a zwodzili harce,
Nie dali się na piecu wyspać i kucharce.
Po całej nocy po wsi diabli ich nosili,
Więcej wszędy ukradli, niźli wyprosili.
(...)  Nuż z inszych wsi odeszło niemało czeladzi,
Kto jedno do nich przystał, byli bardzo radzi.
Wiem, iże tam nie każdy Turczyna obraził,
Bo tu drugi za bydłem, jak rozpukły łaził.
Nuż owi bieszczadnicy, co pasali kozy,
Ów złodziej wnet ukradnie rychlej, niż położy.
Mielić wprawdzie, każdy z nich, opalone kije,
Znać, iże ten z zakrzacza pojedynkiem bije.
Mają drudzy to z męstwa, bo zrośli się z krzakiem,
Drugi jak żyw nie widział pachołka z półhakiem.
Jacyś też bałamuci z wielkimi dupami
Walili się tu przez wieś, jak bydło, kupami.
Większa dupa niźli chłop wielki jak glewija.,
Jakby widły w rzyć wetknął, taka proporcyja.
Mielić też harkabuzy i rożny przy boku,
Mało się ci nabiją od roku do roku.
Tacy owo bywali, co szczotki nosili,
Niewiasty kupowały, bo pięknie prosili.
Teraz się zubierali jak jakie straszydła,
Pastuszy uciekali na polu od bydła.
Gdyby mieli ogony kosmate a rogi,
I sam diabeł nie byłby tak haniebnie srogi.
Straszliwy owo żołnierz, gdzie uderzy dupą,
Obali Tatarzyna zaraz i z chałupą.

piątek, 11 listopada 2011

Niemcy plują na polski mundur!!!

Nie pisałem po powrocie z Ukrainy, bo obowiązki zawodowe spowodowały, że zaczęło mi brakować czasu na proste rozrywki dnia codziennego, jak czytanie źródeł. Niestety frustracja sytuacją w kraju spowodowała, że złapałem za klawiaturę.
 Otóż proszę sobie wyobrazić, że w środku polskiej stolicy w polski Dzień Niepodległości, opluto polskich żołnierzy. Zrobiła to gromadka rzekomych "antyfaszystów" z niemieckiego odłamu tzw. Antify (czymkolwiek by to nie było). Nie minęło jeszcze 75 lat od czasów, gdy we wrześniu 1939 roku dziadkowie tych kolesi pluli na mundury polskich żołnierzy! I proszę mi nie mówić, że to rekonstruktorzy, bo studenci WATu są żołnierzami!

A co na to polska (rzekomo) policja? Każe zmienić trasę przemarszu nie tylko grup rekonstrukcyjnych, ale też kompanii reprezentacyjnej WP!!!! Czy ja jeszcze żyję w niepodległym kraju? Przepraszam za wrzucanie na ten blog tematów bieżących, ale nie zdzierżyłem.

sobota, 17 września 2011

Zgadnijcie gdzie byłem...


  Wróciliśmy z krótkiego urlopu. Tylko tydzień na zobaczenie mnóstwa niezwykłych rzeczy. Wszystkich czytających od czasu do czasu moje wypociny przepraszam za nieobecność, która może potrwać, bowiem w perspektywie "Pola Chwały 2011" w Niepołomicach, na które serdecznie zapraszam. Wszystkich zainteresowanych tym, gdzie byliśmy, odsyłam do zdjęcia :)

poniedziałek, 22 sierpnia 2011

Węgrowie się słoniną, czosnkiem a kapustą kontentowali

Z uwag nad problemem stacji żołnierskich, które były ulubionym tematem ksiądza Starowolskiego.
"Ale rzeką żołnierze: wszak dawno bierają stacyją w Poszcze, a przecie Polska dla tego nie zginęła i teraz brać będziemy, a przecie Polska Polską będzie. Niesłusznie tedy na nas wołają, a zwłaszcza księża, o stacyją, kiedy jej nam Rzeczypospolita pozwala i po powiatach chleb ukazuje chorągwiom, aboli też pułkm całym niemieckim, jako i naszym polskim.
Trzy rzeczy na to odpowiadam. Pierwsza, iż przed laty stacyjej żołnierze nie bierali. Druga, iż księżą prawem boskim i świeckim z poddanymi swoim są od wszelkich podatków i ciężarów wojennych uwolnieni. A trzecia, iż Rzeczpospolita dpuściwszy swawolnego zdzierstwa ludzi ubogich, grzeszy przez to barzo i plagę Pańską ma nad soba, jeśli się nie upamięta i nie zabroni tego rozbójstwa jawnego.
(...) I gdy tak wojny z pogranicznymi [nieprzyjaciółmi] prowadząc, w domu securitatem i pokój od żołnierza mieli, nastąpił na Królestwo świętej pamięci król Stefan Batory, który wojnę wielką z Moskwicinem zacząwszy rozkazał pod Połock idąc (...), aby we wsiach królewskich chłopkowie piechocie węgierskiej jeść dawali darmo, gdzie by jeno która chorągiew jego przyszła, nie dając jednak żadnych pieniędzy hajdukom ani strawnego żadnego do wozu. Co że rzecz była mała, bo się Węgrowie słoniną, czosnkiem a kapustą kontentowali i ich kapitani nie mieli koło siebie Kozactwa konnego ani białychgłów, ani wozów żadnych.

środa, 17 sierpnia 2011

Polacy bowiem usiłując przewyższyć wszystkie inne narody swoim przepychem



Podjedliśmy nieco zatem możemy kontynuować nasz wjazd :)
Następnie wielki oddział w przerozmaitych strojach z axamitu czarnego, srebrnej lamy, itp. kity u kapelusza z niemiecka. Tu znowu hufce czarne i białe Xiążęcia niemieckiego, giermkowie na gniadych koniach (...).
W tem wszystkiem przepych pięciu przedmiotów najwięcej uderzał a mianowicie futra, metale, klejnoty, jedwabne materye i konie. (...) Wszystko to jednak ustąpić musi wspaniałemu widowisku, jakie przedstawiała niezliczona liczba koni, celujących niezrównaną pięknością i rozmaitością. 
Przeszła na koniec ostatnia kompania, o tyle od innych piękniejsza, o ile dowcipniej, a może bogaciej przybrana. Ubiór jej z atłasu karmazynowego, kity z piór białych pawich, na plecach łabędź udany z rozpostartemi skrzydłami, unoszący się niejako z grzbietu konia swego aby osiąść na głowie tuż następującego. Za temi jechało na fryzach 300 rajtarów, ubranych w axamit biały i czarny, z samopałami u łęku - wreście wielu ze stanu rycerskiego w jedwabiach różnej barwy, płaszcze wiszące z ramienia na grubych złotych łańcuchach, miecz obosieczny, w ręku buzdygan, u niektórych buława srebrna.Było też wielu zbrojnych w łuki i srebrne sahajdaki: każdy z nich, jakoteż namiestnicy kompanii mieli wiele służby pieszej w podobnym stroju, ale mniej kosztownym. (...)
Polacy bowiem usiłując przewyższyć wszystkie inne narody swoim przepychem,  nie przestają na sypaniu na ubranie dworu swego z takim zbytkiem: ale nadto okrywają klejnotami i giermków otaczających każdego ze znaczniejszych wojewodów, kasztelanów, starostów lub prałatów, a tych liczba nieskończona. Strzemiona też i podkowy zwykli miewać złote lub srebrne, nie dbając o ich stratę. (...) 60cio i 70cio letni starce, bez względu na podeszły wiek,  wystąpili to w karmazynowych, to w zielonych, to w żółtych szatach. (...)
Najjaśniejszy Pan otoczony swoją gwardyą szwajcarskich halabardników i gaskońskich strzelców wstąpił pod baldakin niesiony przez ośmiu rajców miejskich jadąc konno.
Tyle owa relacja., kto ma ochotę poczytać całość, zapraszam do "Ojczystych spominek..." wydanych przez Ambrożego Grabowskiego.

Poniżej fragment jeszcze jednej relacji, opisującej triumfalny wjazd Walezego do Krakowa. Jest to fragment utworu "Przesławnego wjazdu do Krakowa i pamięci godnej koronacyjej Henryka Walezyusa .... opisanie" autorstwa Marcina Stryjkowskiego.
1
2
3
4
5